środa, 24 lipca 2013

Okamgnienie

Gdyby chociaż:
Cień, zarys –
– mrugał z lekka okiem

Źdźbła wylewał
Sunął, parskał –
– cokolwiek…

Gdyby chociaż:
Ciepłe, drobne
Skrawki niebios –
– odłamki zrzucały

A one,
Padały wprost –
– Rzęsą w oku upartą były
Drobiną, co spadła na wieczność

W pamięć wlane
Z aptekarską precyzją
Strumieniem mniemań, przypuszczeń
Jakimś cudem
Wspomnienia rozparcelowały
Jedno po drugim

Ciąg terminów
W sieci złapanych
Jak płaty kwiatów spadające
W Okowy
Tryby
Macki...

Niewygasłe?

Przecież pyłem poprzez światło
Myśli, słowem tliły –
– szumem, szum zbywały!

W ogrom, oceaniczny bezmiar
Słały mgły łzawe!

Niewygasłe?

Bo gdy w sieć śmiertelną wpadły
Choć osnute w bieli
Szarością zapomnienia zlane –
– całkiem nikną…

W lepką plecionkę stopione
W niej ostawszy
Koniec końców  –
-zawsze giną…
Gdyby chociaż drzazgą kaleczącą w placu stać się mogły –
– zamieszkać  w nim, pozostać

Dłużej
Niż na jedną
Chwilę.

Niknącą w okamgnieniu…

wtorek, 23 lipca 2013

Boli

Rzeczy w żadnej mierze nie znaczą tyle co On.
Uroczy, przeszywający,
Od stóp, poprzez opuszki palców,
Aż w myślenia/rozumu okolice.

Z Nim nogi więdną, myśli milkną,
Oczy parują, usta zaś nieme się staj.
Ustaje wszystek - co nie warte,
Rodzi się wszystek - co potrzebne,
Rzeczywistość się zmienia – w inną.
Na chwilę martwi są wszyscy,
Chcący przerywać owe ‘stany’.

Cierpną słowa.
Zbyt mało ich by opisać To uczuci.
Piękna Stwórca i To tchnął w serca nasze,
Ażeby poruszać zmysły, budować piękno –
- Cierpienia piękno.
Namiętność w Nim rozwijać.
Bo On - cudem okryty, porusza serca, tworzy myśli...

Boli, boli!
Uwielbiam ten czar!
Ach, boli!
Boga dar!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Na szynach

Dzień się zaczął
Jasny i piękny
Nowa data –
– w kalendarzu

On ten sam
Nieugięty
Budzi z rana
Piszczy/Krzyczy
Stalowym brukiem –
– Sunie!

Na mapie
Niezdefiniowany

(Punkt)

Istotny na planie
Miasta

Mieszkaniec zasłużony
Ruchem „buja”
W ruch wprawia
Stojących bezwładnie
Na kolej swoją
Czekających

Prosty
Mknie
Naprzód
Nie cofa
Nie potrafi

Dalej i dalej
W całości
W pełni
Z „A”
Do „B”
On
Scala!

I dalej
I dalej
Mknie
Błękitem
Przed okiem
Przed oknem
Za murem
Za mostem –
– Sunie!

Dumny!
Pan Ponumerowany.

sobota, 20 lipca 2013

Muru brak

Ja:
Bez murów
Pluję re-inwencją
inwencję tłumiąc
Rysa po rysie
Ryję!
Na ławy blacie
Litery własne:
wyliczam
Niosę myśli pismem/w duszy piszczę
Z siebie, na Ciebie
Ładuję: ciche noce i dni deszczem zlane -
- Przenoszę na papier
Myślą kapię!

Ty:
Łap ją, łap!
Spijaj, do ostatniej kropli
Pragnienie nią gaś
Umysł rozpalaj!
Łaknij jej, tak!
/
Jest już, jest –
- Twoja!
W Tobie spływa
W Ciebie wsiąka
Ze mnie w Ciebie się wdaje
Cząstką Twoją się staje

Ja:
Jam sam
Rozumem w Tobie

Bez murów, dziś bez murów. Tam, granic i zamkniętych bram –
- Spluwam na Ciebie. Bez pardonu, zahamowań, dziś bez murów:
Prosto w twarz, myślą Ci pluję.